W poszukiwaniu słońca na początku listopada 2021 roku przez Paryż, Casablankę dotarłam do Nawakszut – stolicy Mauretanii. Temperatura w cieniu 38 stopni C, bardzo życzliwi i gościnni ludzie, piękne kobiety w barwnych strojach, nawoływania muezina do modłów. Mężczyźni w dracznie wywiązanych zawojach na głowie i tradycyjnych błękitnych galabijach, skrywających całą postać. Rozlokowani w Toyoty z napędem na cztery koła wyruszyliśmy na podbój Sahary. W swojej karierze podróżniczej bywałam na różnych pustyniach m.in. widziałam Atakamę w Chile, Danakil w Etiopii, poznałam piaski Dżibuti i jemeńskiej Sokotry. Sahara Zachodnia zauroczyła mnie zróżnicowanymi krajobrazami oraz nieprawdopodobnym kolorytem. Barwami piasku od brązów, fioletów, zieleni i czerni po biel, pomarańcz, przypudrowany róż. Majestat piaskowych form w kształcie strzelistych iglic i filarów, kruchych pałaców, dziwacznych brył przywołujących na myśl zwierzęta i bajeczne stwory, przejmuje pustką ale i tez zachwyca szczególnym pięknem. Nie wspomnę już o wschodach słońca na złotych wydmach. Czy kiedykolwiek słuchaliście śpiewu pustyni, szelestu przesuwanego przez wiatr piasku. Te dźwięki zaliczam do jedynego w swoim rodzaju, wyjątkowego koncertu jaki ofiarowano mi w życiu. Przyglądając się tym piaskowym cudom zastanawiałam się czy są to może konstrukcje szalonego architekta, czy artystyczne rzemiosło samej natury?
Sahara to miejsce jeszcze nieskażone, gdzie natura wiedzie prym, sprawuje niepodzielną władzę. Mauretania to kraj pomiędzy oceanem a pustynią. Nie ma dużo zabytków, luksusowych hoteli, ekskluzywnych restauracji , barów czy butików z odzieżą renomowanych marek. Natomiast znajdziemy tu sporo innych atrakcji. W Mauretanii znajduje się OKO AFRYKI -okrągła przypominająca krater struktura geologiczna (mierząca ponad 50 km średnicy) doskonale widoczna z kosmosu. Krater ten jest również hipotetyczną lokalizacją zaginionego miasta Atlantydy. Kraj ten może poszczycić się najdłuższym pociągiem na świecie -2,5 km, znajdziecie tu również cmentarzysko statków – spoczywa tu 300 zardzewiałych statków. Na pokładach wraków osiedlają się ludzie uciekający przed drożyzną mauretańskiej metropolii. W tym miejscu na świecie za doskonałe piękności uznaje się wyjątkowo otyłe kobiety, osiągające wagę co najmniej 130 kg. Godny pożałowania jest też los wielu mauretańskich dziewczynek, w wieku od 7 do 14 lat. Oprócz faktu, że są zmuszane do małżeństw w bardzo wczesnym wieku, to przygotowania do tej ceremonii są wyjątkowo brutalne, aby przybrały na wadze, co ma zwiększyć ich atrakcyjność i szansę na dobre małżeństwo rodzice wysyłają je do specjalnych obozów, w których stosuje się tortury polegające na codziennym spożywaniu 15 litrów tłustego mleka koziego i co najmniej kilograma kaszy kuskus z dużą ilością łoju. Przyjmują 16 tysięcy kalorii dziennie czyli 4 razy więcej niż kulturyści przed zawodami. Na Saharze woda jest największym dobrodziejstwem, jednie używana do spożycia. Ludzie myją się piaskiem, kobiety organy intymne okadzają dymem powstałym z mieszanki im tylko znanych ziół. Tu nie ma sklepów z kosmetykami do pielęgnacji twarzy, używa się olejku z dzikich oliwek, naparu z oleandra i tamaryszku, pachnidłem od wielkiego święta są płatki róży jerychońskiej, brwi czerni się okruchami węgla drzewnego. Filtrem chroniącym przez poparzeniami słonecznymi jest piasek. Tu nie spotyka się dziewczyn, kobiet w strojach europejskich. Chodzą omotane kilkumetrowym ok. 6 metrowym materiałem z otworem na głowę. Często zasłaniają oczy i usta. Czy to praktyczne? Nie wiem. Wygląda to egzotycznie. W porozrzucanych po pustyni wioskach wciąż można poznać prawdziwą kulturę dawnych Nomadów, na gorących wydmach napić się autentycznej, mauretańskiej herbaty.
Zofia Suska